Siła świadomości vs treści bezsilności – wyniki konkursu

Tytułem wstępu…

Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony licznymi i wartościowymi odpowiedziami w temacie (tutaj post o konkursie). Wybranie ‚zwycięscy/zwyciężczyni’ to naprawdę trudne zadanie. Co więcej, każdy pisał ze swojej, indywidualnej perspektywy – a o to chodziło. W tym miejscu przyznam się także do dość oczywistego eksperymentu -> sam się zastanawiałem czy dialog na temat bezsilności ma szansę ruszyć. W tym Ziemskim świecie obnażanie swojej bezsilności często jest swego rodzaju tabu, a przecież te indywidualne posty osób piszących oparte są na własnych doświadczeniach i obserwacjach – poniekąd więc są obnażające. Pozwalam sobie więc na śmiałą tezę, że chociaż jako ludzkość wiele razy błądzimy, to jednak istnieje w nas bardzo pomocna iskra w postaci: ‚chęć wniesienia czegoś od siebie do większej całości’. Ktoś może powiedzieć, że takie dzielenie się jest z gruntu egoistyczne… Moim zdaniem jest w tym ziarno prawy, bo to dzielenie się robimy także dla samych siebie. Nieraz jednak stajemy przed wyborem: zrobię coś tylko dla siebie albo tym samym lub mniejszym wysiłkiem zrobię i dla siebie i innych 🙂 Brzmi prosto? Nikt nie musi się ze mną zgadzać, ale nadal uważam, że jako ludzkość poczynili byśmy wielki postęp, gdybyśmy nauczyli się chociaż poprawnego bycia egoistami. Defacto samo dzielenie się z większą całością (ludzkością, społeczeństwem) nie musi być wcale uświadomionym ani celowym działaniem aby przynosić pozytywne rezultaty. Jednakże wyparcia dotyczące własnego ‚ego’ wpływają mocno zarówno na poziom świadomy jak i podświadomy. To właśnie to wyparte ego społeczne zmusza owe społeczne struktury do utrzymywania własnych, sztucznych pudełek. Pudełka (szufladki-> szufladkowanie) będą, ale możemy je czynić mniej sztucznymi, upłynniać je, uwalniać stare zadry.

Korzystając z okazji, że to mój własny blog podzielę się jeszcze inną, bardzo subiektywną opinią. Jako jeden ze sposobów na ‚pozytywną transformację ludzkości’ widzę właśnie coraz szersze dialogi społeczne – szczególnie ważne jest mówienie o sprawach, które są najbardziej w cieniu, które często dla nas, ludzi uznawane są obecnie za niewygodne. Wydaje mi się, że wiele takich tematów potrafię sprawnie zauważyć i moje doświadczenia pokazują, że nie jestem w tym osamotniony. Śmieszność sytuacji polega na tym, że jako osobowość zupełnie nie czuję się jako animator społeczny. Z tego też względu to właśnie temat bezsilności/beznadziejności wybrałem jako początek i próbę społecznego dialogu. Wspólnie przepracowując temat bezsilności mamy szanse na otwarcie nowych form komunikacji – i przyznam szczerze, że mogę co najwyżej spekulować jakich. Wracając do animatora społecznego – nie postawię się w tej roli, bo byłaby ona dla mnie sztuczna, niezgodna z tym, czym czuję że obecnie jestem. Natomiast efektem ubocznym tego kim jestem i czym się chętnie zajmuję może być np. ideowa inspiracja. Sam nie zamykam się w szufladce twórcy nowych idei – w kontekście nowej przestrzeni widzę raczej sprawność w operacji na materiale, który już jest dostępny lub zaraz będzie. Obecne ‚nowe algorytmy’ stają się o tyle realne o ile są używane i werbalizowane. Naturalne jest dla mnie podejmowanie próby ich werbalizacji. Ten drobny wywód czynię jeszcze z jednego powodu – być może ktoś z czytelników dobrze zrozumie o czym piszę, poczuje to poza słowami. Wiele osób już tak czuje i czuło – im bardziej jednak nazywamy sprawę po imieniu, tym mniejsze mamy odruchy krępujące nas w działaniu. Postaram się więc dalej wspomagać przełamywanie tabu rzeczywistość.


Konkurs – wyniki

Teraz już mogę podać wygranych… wygranych, a nie tylko jedną wygraną osobę. Zgodnie z tym co obiecałem jedna osoba zgarnia nagrodę główną, ale z racji, że dialog wyszedł ponad moje oczekiwania, dorzuciłem jeszcze coś ekstra.

Wpisy pod tematem oceniane były wedle trzech głównych kategorii:

  • społeczna przydatność
  • szerokość spojrzenia
  • jasność wypowiedzi

Łatwo zauważyć, że każde z tych jest w jakiś sposób subiektywne – ale coś musiałem wybrać.

Zwycięzcą ogłaszam:

‚Nakamaram’ (pseudonim na blogu). W mojej ocenie wpisy tej osoby (zobacz tutaj) miały najwyższą sumę wyników w trzech głównych kategoriach oceny. Nakamaram otrzymuje nagrodę główną, czyli darmową godzinę indywidualnej sesji ze mną (sesje).

W śród wielu możliwych, w tym momencie pragnę zacytować:

„Gdybyśmy od początku sami byli własnymi stworzycielami, nie byłoby chyba mowy o żadnej formie niedostosowania do siebie samego, ponieważ nie byłoby miary, która mogłaby nas poprzedzać.”

Jeszcze dwie osoby pragnę szczególnie uhonorować:

  • ‚blu’ (pseudonim na blogu)
  • ‚jestem sobie’ (pseudonim na blogu)

Nagrody zostaną wysłane indywidualnie.

To nie koniec. Zarówno na blogu jak i facebook’u było bardzo wiele wartościowych wypowiedzi, dlatego w miarę możliwości skontaktuję się z każdym, kto aktywnie i wartościowy sposób przyczynił do powstałego dialogu (i cośtam podeślę 😉 ).

ps. Liczę, że pomimo iż temat zdawał się przykry, to z entuzjazmem uda nam się podejmować kolejne wyzwania (dialogi).

Pozdrawiam

Jacek Czapiewski

 

19 uwag do wpisu “Siła świadomości vs treści bezsilności – wyniki konkursu

  1. Ja bym wybrał siebie 🙂 . Moim zdaniem cały wywód Nakamaram’a po wyekstrahowaniu jego istotnych wątków mieści się w całości w tych trzech krótkich akapitach, które mimowolnie jako pierwszy wpis stały się „zaczynem” w tej dyskusji. (Mogę się jednak mylić, więc proszę zachować dystans i poczucie humoru, a Zwycięzcy nie zamierzam nic ujmować bo zawsze przyjemnie czyta się człowieka, który potrafi swoje myśli sprawnie przelać „na papier”, więc szacunek!).
    Odnośnie wstępu Gospodarza moja refleksja: żegnamy stopniowo „stare czasy” , w których egoizm kierował „naszym” działaniem z pierwszego levelu (instynkt) i wchodzimy w „nowe czasy”, w których egoizm będzie zasilany z levelu drugiego (wymiana korzyści). W dalszym ciągu egoizm będzie kołem napędowym, ale teraz nie trzeba będzie konkurenta „pokonać” (wygrany-przegrany) , lecz bardziej opłacalna będzie „współpraca” (win-win). I tyle w tej kwestii zmieni się, moim zdaniem, w nadchodzącym tysiącleciu 🙂

    Polubienie

  2. Dziękuję za wyróżnienie 🙂 Temat dla mnie ważny więc nie szczędziłem wpisów, tym bardziej, że ramy konkursowe dały pozytywny impuls do działania. Aż tak mocno mi nie zależało na wygranej i pewnie to dało się odczuć w braku precyzji sformułowań i raczej swobodnemu wyrażaniu myśli. Na szczęście nie ciąży na mnie bycie autorytetem, więc z grubsza pisałem co mi akurat przychodziło do głowy, ale raczej trzymając się zasad 🙂 Optymalnie by było gdyby te moje wpisy były przydatne, ale też nie mam jakiejś presji na to. Od poprostu nareszcie mogłem swobodnie podzielić się swoimi odczuciami. Na pewno nie było tu mądrzenia się, bo jak napisałem wcześniej temat zbyt ważny dla mnie 🙂

    Temat na pewno nie wyczerpany. Problem z bezsilnością czy z pustką jest taki, że często nie wiemy co się za nią kryje. A może to być jakaś prosta treść, której uświadomienie sobie w pełni daje integrację. Nie do końca jeszcze wiem na czym polega ta integracja, ale osobiście odczuwam to trochę jakby dana treść schodziła z corsupa do osobowości. Ona nie zawsze jest czytelna i powstaje kamuflaż w postaci np. pustki i innych stanów z którymi w początkowej fazie trzeba się mierzyć. W momencie jednak, gdy osobowość poprawnie interpretuje tą informację na poziomie emocjonalnym następuje integracja (wraca np, poczucie kontroli), a odpowiedź wraca do corsupa. Następuje wtedy zgodność na poziomach w danym temacie. Dodam jeszcze, że często do poprawnej interpretacji potrzeby jest zestaw zdarzeń.

    Na koniec gratuluję Nakamaram wygranej 🙂 To jest też pisanie, bo temat jest bliski sercu, a nie, bo trzeba się wysilić intelektualnie żeby jak najpoprawniej odpowiedzieć na pytania 🙂

    Jeśli chodzi o Jacka to już chyba to pisałem, że jest to mistrzowski poziom. Czasami się zastanawiam w jakim byłbym punkcie bez hiperfizyki. Zastanawiam się tylko dlaczego wciąż nie mogę wyjść z tymi treściami na zewnątrz? Tu potencjał jest u mnie mocno zblokowany i trochę obawiam się, że jak już wyjdę to przebiję kołcza Majka, albo innych scenicznych wodzirejów 😉

    Polubienie

  3. hm..Jeśli z życia, które za zadanie miało jedynie doszczętnie zniszczyć,niemal na wszystkich płaszczyznach, stworzyło się rozwojowy film przygodowy to uważam, że wręcz trzeba się dzielić wnioskami. Wstyd tylko mógłby stworzyć kolejną nieciągłość.

    Ja dziękuję za możliwość wypowiedzi.
    Wyróżnienie to tylko dostrzeżenie przez autora, że ktoś faktycznie wie o czym mówi, więc już samo to powinno być dla niego podziękowaniem 😉
    Ale oczywiście dziękuję i za to.

    Gratuluję również wygranemu.
    pozdrawiam

    Polubienie

  4. Henryku, pozwól, że „zaatakuję” twoją zasadę win-win. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że Jacek z Joanną już o tym wspominali w Rozmowach.

    Oczywiście sam staram się stosować zasadę win-win, bo na ten moment matrixa jest ona powszechna, niemniej nie jest to na pewno szczyt ewolucji. Wyższą zasadą jest napewno takie coś zdawkowego jak „żeby wszystko działo się dobrze”. Może ktoś inny jakąś lepszą nazwę wymyśli.

    Win-win to przeciwieństwo twierdzenia „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”. Dwóch graczy zawsze wygrywa. Tylko pytanie czy gdzieś trzeci nie traci? W wielu przypadkach jest gdzieś ten trzeci, który traci, ale zwycięzcy z różnych względów wolą go nie widzieć. Dwóch wygrywa, pozostaje dobre samopoczucie, a świat wygląda tak jak wygląda. Ot tyle w temacie 🙂

    Polubienie

  5. Ja jeszcze uzupełnię swój wpis o jeden komentarz. Napisałem, że pisałem bez mądrzenia się. Niemniej żeby było jasne nie mam nic przeciwko mądrzeniu się. Akurat w tym temacie osobiście pisałem z serca, ale przypuszczalnie jak bym miał przerobiony jakiś temat to pisałbym z intelektualnego zrozumienia. Natomiast jakbym nie miał przerobionego tematu to bym się mądrzył (jako jedna z opcji wyrażania się) i dostałbym odpowiedni feedback – albo pobłażanie albo pomoc w zrozumieniu. W każdym razie na szczęście w moim przypadku daleko jestem od wszystko wiedzenia, więc i mądrzenie się nie jest dla mnie problemem 🙂

    Gorzej dla kogoś jak wiedzę i mądrzenie się wykorzystuje do walki o swoją rację, co w sumie też nie jest złe, bo zawsze dostanie feedback. Może to być delikatny gest, a dla tych bardziej zatwardziałych zawodników sparing na piąchy 😉

    Polubienie

  6. Dziękuję za te kilka uwag, gdyż właśnie chodzi o ten feedback, czyli lustro, w którym mogę konfrontować swoje bieżące treści.
    Zgoda co do tego, że win-win to nie jest najwyższa „półka”, ale na razie, czyli przez najbliższe tysiąclecie będzie chyba nam musiała wystarczyć :). Tysiąc lat to nie jest długo, z perspektywy mojej wyobraźni patrząc 🙂 , więc „za chwilę” to się zmieni i dopuszczam możliwość, że świat pożegluje dalej wedle „zasady akuratności” (czyli „żeby wszystko działo się dobrze”), tak mi się skojarzyło „dobre dzianie się” z „akuratnością”. [Może się spodoba takie określenie 🙂 ] Do tak sformatowanego Matrixa to chyba większość ponownie się „zapisze”. Żyjemy, więc zobaczymy, z poziomu Corsupa, oczywiście 🙂 .

    Polubienie

  7. W samo sedno zagadnienia postawionego w konkursie trafia ten oto opis: „… osobiście odczuwam to trochę jakby dana treść schodziła z corsupa do osobowości. Ona nie zawsze jest czytelna i powstaje kamuflaż w postaci np. pustki i innych stanów z którymi w początkowej fazie trzeba się mierzyć. W momencie jednak, gdy osobowość poprawnie interpretuje tą informację na poziomie emocjonalnym następuje integracja (wraca np, poczucie kontroli), a odpowiedź wraca do corsupa. Następuje wtedy zgodność na poziomach w danym temacie. Dodam jeszcze, że często do poprawnej interpretacji potrzeby jest zestaw zdarzeń.” Nic więcej dodawać tu nie trzeba 🙂 . Pozostaje już tylko skonsumować „wisienkę na torcie”, czyli „zestaw zdarzeń” niezbędny do „poprawnej interpretacji”, więc jeśli Corsup popycha nieszczęśnika by się skonfrontował z „opinią publiczną” to nie pozostaje nic innego jak „powymądrzać się” odrobinę w miejscu, w którym komuś zechce się to czytać.

    Polubienie

  8. P.S. Mogło się komuś przydarzyć, że udział w konkursie zbiegł się z przerabianiem nieciągłości i oba zdarzenia dotyczą tej samej treści (beznadziejność/bezsilność), więc zamiast kopać się z koniem (Corsupem) trzeba było chwytać „za pióro” i przeć do publicznej konfrontacji 🙂 .

    Polubienie

  9. No jak już jestem cytowany to muszę coś uściślić, a zobaczyłem to na obrazku hiperfizycznym człowieka i jego gęstości. Mianowicie że informacje mogą spływać nie tylko z corsupa, ale też ze strefy nulifikacji, a także i z innych zewnętrznych źródeł. Coś takiego zewnętrznego może np. zagnieździć się w ciele (jeśli od razu nie zostało poprawnie zinterpretowane) i wtedy można to uwolnić do śwadomości poprzez ruch albo inne aktywności, które człowiek wykonuje mimowolnie. Można to też schować głębiej poprzez używki albo zatwardziałość w ocenie siebie i/lub otoczenia.

    Polubienie

  10. Henryku dobrze, że poruszyłeś temat zbiegania się i przerabiania tych treści z chwyceniem za pióro. Moim zdaniem bardzo często mylimy treść bezsilności ze swoimi „głównymi” nieciągłościami.

    Gdy przychodzi czas przepracowania nieciągłości towarzyszącej nam całe życie , zwyczajnie nie chcąc jej zaakceptować, zrzucamy wszystko na bezsilność/beznadziejność. Uważamy, że to nasz główny problem. A tu niekoniecznie..Po prostu przeciwstawienie się konfrontacji, a następnie zcalenie/zaakceptowanie z nieciągłością (innymi słowy – własnym cieniem) przysłania nam faktyczny problem. To my wzmacniamy swoją bezsilności, która bezsilnością nie jest.
    Czyli generalnie właśnie to co cytował Henryk : „… osobiście odczuwam to trochę jakby dana treść schodziła z corsupa do osobowości. Ona nie zawsze jest czytelna i powstaje kamuflaż w postaci np. pustki i innych stanów z którymi w początkowej fazie trzeba się mierzyć. W momencie jednak, gdy osobowość poprawnie interpretuje tą informację na poziomie emocjonalnym następuje integracja (wraca np, poczucie kontroli), a odpowiedź wraca do corsupa. Następuje wtedy zgodność na poziomach w danym temacie.” To nic innego jak intergracja z własnym cieniem. Dlatego np. treść odwagi jest istotna- bez niej nie porzucimy iluzji dotyczącej nas samych.

    Polubienie

  11. Chcę Was o coś zapytać..Proszę powiedzcie mi jak się ma sprawa z poczuciem bezsensu? Co o tym myślicie? Jestem w trakcie przerabiania swoich największych nieciągłości(w tym wspomniana przez Nakamerona wolność) i absolutnie nie towarzyszy temu bezsilność, czy beznadziejność, a Bezsens-nie jako nieciągłość, lecz jak gdyby przewija się pomiędzy, próbuje przeszkadzać (skutecznie). Tylko proszę nie piszcie, że wszystko ma sens, bo takie są reguły etc. Ja to wiem, lecz chodzi o pełne urzeczywistnienie tego zrozumienia na wszystkich poziomach. Generalnie poradzę sobie i z tym bezsensem, ale cholernie przeszkadza i spowalnia proces. Bezsens to brak zaufania, w takim razie jak wzmocnić tutaj poczucie bezpieczeństwa? Pytam, bo najtrudniej dostrzec odp u siebie zanim proces się zakończy. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.

    Polubienie

    • *nie jako główna nieciągłość.

      ps.nie towarzyszy temu bezsilnośc jako poczucie niemocy, potrzeba kontroli. Po prostu po opadnięciu kurtyn iluzji..to wszystko jest absolutnie genialne. Ale mimo rozumienia dlaczego tak się dzieje..wszystko wydaje się jakby niepoważne/niedorzeczne (genialnie kretyńskie wydaje się lepszym określeniem;).

      Polubienie

  12. Praktyka z bezsensem pozostaje 🙂

    Można to np. przeoddychać. Ja np, długo próbowałem leżenie w bezruchu. Niecierpliwość i inne atrakcje narastają. Można zacząć sapać. Może w końcu odkryjesz co za tym stoi (jaka emocja to trzyma). Celna rada może być pomocna, ale praktyka własna to clue sprawy.
    Dobrze zadać sobie pytanie „jak się czuje z tym co czuje”.

    W sumie jak ja zaczynałem pracę ze swoimi cieniami to do dyzpocyji miałem tylko techniki buddyjskie. Chyba z 8 lat tak przeleżałem z depresją i wszelakimi możliwymi dokuczliwościami. W końcu „ktoś” się zlitował i zacząłem trafiać na odpowiednią wiedzę, którą integrowałem ze swoimi emocjami i odczuciami poprzez oddech. To był moment kiedy moja świadomość wewnętrzna zaczęła galopować do góry, ale samej wiedzy bez praktyki nie byłbym w stanie zaobsorbować.

    Aha no i joga mi pomogła dostać się do blokad w ciele.

    W sumie też jestem ciekawy innych odpowiedzi. U mnie bezsens jest akceptowalny, chociaż wolałbym żeby wróciły dawne pasje. No ale miałem taki moment, że chciałem kierować swoim życiem, a to życie pokierowało mną nieomal w drugą stronę. To nauczyło mnie pokory i dużo tematów odkryłem, ale pojawił się też bezsens związany z tym, że nawet jakbym bardzo chciał coś zrobić to plany na mnie mogą być inne 😦 Chyba bezsens pojawia się jak oddajemy siebie bardziej we władanie swoich „zwierzchników”. Często bezsensowi towarzyszy bunt. Muszę robić to co nie chę, albo nie mogę robić to co bym chciał. Pozostaje chyba nauka adaptacji 😉

    Polubienie

  13. Zapewne jest jakiś „sens ogólny”, ale i każdy poziom ma swój „wewnętrzny sens”. Poziom wyższy „ma przewagę”, więc „uspójnia” całość „pod siebie”. My tu próbując ogarnąć całość z tej naszej ograniczonej pozycji, ograniczonej wykładniczo niższą mocą obliczeniową, poruszamy się w przestrzeni, która zawiera w sobie szereg mniejszych „sensów” i nie pozostaje nam nic innego poza bieżącym sprawdzaniem, z którym z nich jesteśmy na dany moment kompatybilni. Moja metoda: jeżeli czuję, że coś traci dla mnie sens to organizuję sobie taki stan świadomości, w którym odczuwam stratę tego co nie ma dla mnie sensu (stratę faktyczną lub stratę „mentalną”) by odczuć czy to coś rzeczywiście nie miało dla mnie sensu, czy też jednak „odczucie straty” przywróciło mi sensowność tego czegoś, przywracając jednocześnie kompatybilność z tym. W skrócie – metoda „na stratę” (Szlachetne zdrowie…itd.). Dla mnie metoda skuteczna 🙂 .

    Polubienie

  14. Henryku dziękuję Ci bardzo, ale na mnie ta metoda już nie działa. Pracowałam z nią wiele lat jako dystansowaniem do przywiązań (stąd wspomnienie w moich poprzednich wpisach o pragnieniu jako istotnym czynniku w dążeniu do rozkładu). Jednak pracując nad dystansem do własnego zniewolenia narasta bunt (czyli to co wspomniał blu). Czyli faktycznie wychodzi na to, że problem to akceptacja. Ok. Można by ten cały teatrzyk kukiełkowy zaakceptować nawet całkiem szybko i bezboleśnie (wyższy sens aż krzyczy w nas, więc bez oponowania to przepłynie swobodnie), gdyby nie faktyczny stan odczuwanej ( w teorii) pełnowartościowej egzystencji (a własciwie brakiem tej pełni wartości). Rozumiem, że piekielna piaskownica ( w której dziecko za ładniejszą babkę z piasku zarzyna drugiego z zimną krwią) musiała powstać.. Ale jestem zmęczona.Tutaj zaślepienie przysłania szacunek i absolutnie nikt nie chce poprawy sytuacji, bo nie widzi swojej winy. Prawda jest taka, że jesteśmy WSPÓŁUZALEŻNIENI, wszyscy bez wyjątków. A współuzależniony nie kontroluje swoich rekacji (nawet jeśli uważa przeciwnie, bo nabrał świadomości, zrozumienia etc. Bullshit.) i jest zarówno KATEM, jak i ofiarą. Żeby zobaczyć wagę sytuacji, jeśli ktoś ma ochotę, to niech odświeży informacje w jaki sposób osoba współuzależniona funkcjonuje, a następnie przełoży to np. na siebie, otoczenie, ale również na świat- funkcjonowanie krajów względem siebie etc. Jak i cywilizacji. Ostrzegam- szokujące.
    I gdzie tu sens? By nauczyć się żyć we wzajemnym szacunku? Interesujące- dokładnie tu gdzie każdy atakuje tak żeby zabić (dosłownie i w przenośni. Egoizm- najdrobniejszy jego objaw to wciąż morderstwo).
    Techniki buddyjskie (generalnie je ujmując) może i mogłyby mieć tutaj jakieś odniesienie, ale również uważam, że są nieskuteczne (reptiliański matrix nie oczyści się z dnia na dzień, a przyjmowanie kopniaków to nie praktyka współczucia.Zwłaszcza dla siebie samego.).
    Pełna uważność to również jakieś rozwiązanie przy eliminacji swoich programów, lecz z czasem może zmusić to alienacji.

    Blu dziękuję Ci, za propozycję, ale akceptację dotyczącą kierowania moim życiem przez wyższe prowadzenie, i ciągłą zmianę biegów wydarzeń i mojej roli w życiu przyjmuję wręcz z przyjemnością (lecz bez naiwności-polecam nad tym popracować, bo wtedy ingerencja pasożytów energoinformacyjnych jest swobodnie odróżniana.Zastąpmy ją niewinnością.).
    Czyli wychodzi na to, że akceptacja zwykłego bycia tu i teraz (zwykłe babranie w tej piaskownicy) jest problemem? dostrzeżenie sensu w błogości? Absurd.
    Czyli Bingo.

    Niepoważne to wszystko.

    Dziękuję Henryku, dziękuję blu.

    Polubienie

  15. Dla mnie kluczowe jest wiedzieć dlaczego tak się czuję. Wiedza to silna zbroja. Można filozofować na różne tematy dość długo, ale czasem wystarczy łyk prawdy i człowiek staje na nogi (wszystko się rozsupłuje). Ostatnio zastanawiałem się czemu przeżywałem jakiś czas temu dość duże stany depresyjne i stosunkowo niedawno zobaczyłem na youtubie filmiki z gościem (pasjonatem), który w tym samym czasie był królem życia (nie będę teraz się rozpisywał w jakiej dziedzinie). Zestawiłem go ze sobą i w pewnym sensie wyklarowałem sobie, że jedna świadomość w tym samym czasie mogła „wyprodukować” dwa zgoła odmmienne stany. Udało mi się poniekąd zintegrować doświadczenie dużej depresji oraz wyobrażenie o ekscytujących doświadczeniach tej drugiej osoby i wyjść ponad to. No ale wyjść ponad coś można jak się tego czegoś całym sobą doświadczy.

    Tak więc z jednej strony chcąc nie chcąc musimy czegoś doświadczać, ale z drugiej strony nie jest powiedziane, że nie powinniśmy się z tego w jakiś sposób wydostać.

    Polubienie

  16. blu..dziękuję Ci za sugestię, ale nie napisałam, że nie wiem dlaczego tak się czuję. Zapytałam jedynie o treść, która przeszkadza- nie jest jednak aktualnie przepracowywana jako główna nieciągłość.
    Osobiście uważam, że bez różnicy jest, z którego „narzędzia” korzystasz ( wgląd w siebie czy też czytanie rzeczywistości)- i tak wszystko jest jednym-byleby zachować względną równowagę. Wnioski z obserwacji siebie, czy wnioski z zewnątrz są podobne jeśli są dobrze wykonane.
    Poza tym gdy przychodzi wypełnić nieciągłość, która właściwie uwarunkowała taką, a nie inną inkarnację to wolałabym nie polegać wyłącznie na własnych odczuciach, do których własna osobowość lubi się wtrącić ( bo przecież jest przesiąknięta (niemal stworzona przez nią?) tą nieciągłością). Widzisz to prawie całkowita zmiana oprogramowania, może za wyjątkiem niewielkiej wypracowanej bazy (wybaczcie nie jestem informatykiem). I co z tego, że świadomość wciąż obserwuje, niemalże z rozbawieniem jedząc popcorn..jest to na tyle mocne, że ufając sobie- nie ufam do końca swoim wnioskom- ponieważ są cholernie podstępne.
    Poza tym dostałam już potwierdzenie wniosku z mojego poprzedniego komentarza z różnych źródeł i form.
    Ale dziękuję za troskę.

    Polubienie

  17. No ja bardziej pisałem o sobie i swoich spostrzeżeniach niż wyrażałem troskę. Na pewno nie odnoszę się do czyichś przypadków, no chyba, że ktoś o coś konkretnego zapyta to wyrażam swoją opinię w danym temacie. Piszę tu raczej luźno i na pewno nie wiążę się w rozpatrywanie czyjejś sytuacji. Myślę, że lepiej zachować luźną formułę wyrażania się, bo wtedy można uniknąć wielu nieporozumień co kto miał na myśli i do czego się odnosił. Ja w swoim ostatnim komentarzu odniosłem się do swojego poprzedniego komentarza, a nie do Twojego pytania. Zbyt dużo czasu musiałbym poświęcać na precyzyjne formułowanie zdań, a dla mnie najistotniejsze jest przekazanie luźnej myśli. Zwalniam też poniekąd zasoby wiedzy u siebie na nową wiedzę. Tyle w temacie. Czyli raczej troski ani konkretnej pomocy napewno nie będę wyrażał / udzielał (co najwyżej jakąś sugestię rzucę, ale na pewno bez zagłębiania się w czyjąś sytuację).

    Polubienie

Dodaj komentarz