Karmiczny wpływ na relacje, związki, miłość i duszę – część VI

Poziom 5. karmy

Karma czwartego poziomu była ciężka do pojęcia i zauważenia. Czy zatem karma piątego poziomu miałaby być jeszcze trudniejsza?

I tak i nie.

Karmy piątego poziomu doświadczamy dosłownie wszyscy – a doświadczenie to jest po części uświadomione przez większość ludzi. Nie mogąc tego precyzyjnie zdefiniować nadajemy tej „sile” miano: Boga, Źródła, Absolutu, Wszechświata (lub Universum).

Mówiąc bardziej technicznie, karma piątego poziomu to nasza więź ze Wszechświatem. Jest to więź nie tylko ludzka, lecz więź całej naszej istoty jaka wyłania się ze Wszechświata.

Karma czwartego poziomu wykazywała się silną korespondencją z kosmicznym prawem życia. Piąty poziom karmy to praktyczny efekt jednego z najważniejszych uniwersalnych praw Wszechświata – prawa istnienia. To prawo mówi o tym, że w danym Wszechświecie zaistnieje Wszystko, co może zaistnieć.

W naszych odczuciach karma ta będzie tym, co nas wiecznie otacza i jednocześnie jest w nas. Można nawet się pokusić o stwierdzenie, że w dużej mierze jesteśmy karmą piątego poziomu.

Już wspominałem, że karma ta jest i prosta i trudna do pojęcia… powyższy opis to prosta część, teraz czas na element paradoksalnie trudniejszy: przybliżenie jej działania na ludzkim poziomie.

Karma piątego poziomu to więź wręcz poza przestrzenią i czasem. My jednak jak najbardziej odbieramy upływ czasu. Możemy filozofować, że czas to iluzja, bądź w głębokiej kontemplacji doświadczać jego względności. Na co dzień jednak czujemy przemijanie, zmiany, ruch. Chociaż zgodnie z prawem istnienia wszystko, co może zaistnieć – zaistnieje, to w naszych skończonych, ludzkich życiach, nie udaje się zamknąć nieskończoności. Po prostu wydarzy się w naszym życiu, czy nawet całym cyklu wcieleń, tylko część możliwych „pomysłów” Wszechświata. Można rzec, że w danym środowisku łatwiej zadzieje się to, czemu po prostu łatwiej się zadziać – a więc pójdzie po „najmniejszej linii oporu”.

Ponieważ działanie karmy odbywa się głównie poprzez istoty, to najwięcej opcji jej wyrażania występuje wtedy, gdy istoty mogą wejść w możliwie najsilniejszą interakcję. Dlatego najczęstszym zabiegiem (lecz nie jedynym) jest swoiste złączenie losów dwóch lub więcej istot. Połączenia te odbywają się na dwa możliwe sposoby. Pierwszym jest bycie we wspólnej, duchowej rodzinie – prawie każdy z nas jest w takiej. Drugi przypadek, prawie tak samo częsty, to opcja kontr-potencjału – czyli sparowanie nas z istotą możliwie inną od naszej istoty. Stanowimy wtedy dla siebie niejako fatum.

W obu przypadkach istniejąca więź jest praktycznie nierozerwalna. Nie zniknie ona w wyniku rozwoju czy przepracowania jakiegoś tematu. Nie zniknie ona w wyniku wyrównania potencjału. W zasadzie znika ona tylko wtedy gdy… albo któraś z istot przestanie istnieć, albo powiązane istoty połączą się w jedno.

W przypadku istot będących w tej samej rodzinie duchowej spotkanie na ziemskim planie odbywa się dosyć często. Wcześniej wspomniany (czwarty poziom karmy) bliźniaczy płomień, bądź bliźniacza dusza, to zwykle inna dusza z właśnie takiej rodziny duchowej, ale w pewnym zakresie jej potencjały mocno różnią się od naszych. Tego przypadku nie należy mylić z naszym fatum – fatum to jest ktoś lub coś o maksymalnie odmiennych od nas potencjałach. Spotkanie naszego fatum w ludzkiej postaci odbywa się jednak nieprawdopodobne rzadko. Dzieje się tak z prostej przyczyny. Aby móc się wcielić w przestrzeń ziemską trzeba mieć z nią pewien poziom kompatybilności algorytmicznej – czyli do niej pasować. Skoro my pasujemy do przestrzeni Ziemskiej, to nasze fatum, będące swoistym przeciwieństwem, nie będzie tutaj pasować i po prostu nie ma za bardzo jak się tutaj wcielić.


Przeszłość karmy 5. poziomu

Ciężko w tym wypadku mówić o przeszłości. Karma piątego poziomu istnieje poza czasem. Dlatego najczęściej należy ją rozpatrywać jako coś co jest i zawsze było.

Chociaż we Wszechświecie istnieje nieskończona (lub prawie nieskończona) ilość możliwości, to jednak w przestrzeni Ziemskiej wyobrażam sobie tylko jeden realny proces mogący doprowadzić do powstania karmy piątego poziomu.

Wspominana na czwartym poziomie mistrzowska osobowość może tego dokonać.

Gdy już taka osobowość osiąga pełnię pełni, głębię głębi, to może dokonać samodzielnej transcendencji – pełnego przeniesienia się na wyższy plan egzystencji. W bardzo szczególnych okolicznościach transcendencja może prowadzić wprost na ostateczny, najwyższy plan jedności. Tuż przed osiągnięciem ostatecznej jedności może nastąpić (zgodnie z prawem istnienia) zaskakująca decyzja. Zamiast przenieść się na ostateczny plan, osobowość zjednoczona ze swoją istotą postanawia się podzielić na więcej istot – tym samym tworząc ileś niezależnych bytów, a wśród nich możliwe są wzajemne fatum. Tym sposobem można z ludzkiego poziomu wytworzyć karmę piątego poziomu.


Związki na piątym poziomie karmicznym

Spotykając kogoś ze swojej rodziny duchowej mamy całkiem spore szanse wykazać sobą wzajemne zainteresowanie. Czujemy więź na duchowym poziomie, ale za to zwykle nie mamy takiej więzi na ludzkim poziomie – więc wszystko przed nami. Możemy zapełnić cały swój ludzki obszar jak tylko chcemy. Oczywiście w miarę możliwości i… adekwatności. Bo po prostu karma piątego poziomu nic nie mówi o stopniu dopasowania na ludzkiej płaszczyźnie. Możemy pasować zupełnie, trochę lub wcale. Dodatkowo, posiadanie z kimś więzi karmicznej poziomu piątego nie wyklucza więzi karmicznych z wcześniejszych poziomów. Można więc powiedzieć, że wybierając taką relację drzwi stoją przed nami otworem – i od partnerów zależy w którą pójdą stronę.

Tak czy inaczej, wiążąc się z kimś z naszej rodziny duchowej zwykle czujemy głębszą więź i pewną konieczność wyrównania tej siły w naszym ludzkim życiu. Relacja taka będzie pełna barw, doświadczeń, zmian i zaskakujących zwrotów akcji. No oczywiście, tak jak z karmą piątego poziomu… nic tutaj nie można wykluczyć. Bo przecież możemy szukać w życiu głównie stabilności i to od zaraz, a ewentualna perspektywa budowania wieloletniego, ludzkiego porozumienia wcale nie musi nam odpowiadać. Dlatego długie związki na tym poziomie występują rzadko, za to dużo częstsze są ciągnące się całe życie przyjaźnie.

Formalnie pozostaje mi jeszcze wspomnieć o przypadku fatum.

Jeżeli jednak jakimś cudem zdarzy się, że nasze fatum wcieli się tutaj na ziemi, to siła przyciągania będzie tak wielka, że spotkanie staje się prawie pewne. Niestety, ale tak daleko posunięta różnica potencjałowa prawie wyłącznie prowadzi do bycia śmiertelnymi wrogami. Nawet mistrzowskie osobowości będą co najwyżej w stanie zneutralizować wzajemną wrogość. O związku po prostu nie ma mowy. No chyba, że … najwyższe siły Wszechświata tak właśnie zaplanowały. Nie posiadam jednak jakiegokolwiek ziemskiego punktu odniesienia jakby to miało w praktyce wyglądać.


Miłość na piątym poziomie karmicznym

Jest to najpowszechniej występująca forma miłości. Jest to miłość „boska”. Miłość do tego co istnieje. Każdy z nas, każda istota, każdy istniejący element Wszechświata jest tym obdarzony – symbolicznie boską iskrą. Cokolwiek czujemy, że istnieje, cokolwiek mogłoby zaistnieć – wszystko jest dobrze. Tej formy miłości nie możemy stracić, ale możemy o niej zapomnieć. Na ziemskim planie często zapominany. Dlaczego ?

Do odbioru takiej miłości jest zdolna każda istota. Jest to nasze najgłębsze tło. Nawet istota nienawidząca tego co żyje i tak będzie miała tą iskrę w sobie. Jednak odczucie tego tła, tej iskry, jest tak delikatne, tak subtelne i niezauważane, że z łatwością zostaje przykryte innymi odczuciami, emocjami i pozostałymi formami karmy. Nasze ludzkie życia składają się z tych różnych odczuć, jesteśmy tutaj nie tylko duchem ale i ciałem. Potrzeby więc zarówno naszego ciała jak i umysłu łatwo mogą przykryć odczucie tej miłości.

Wniosek jest w sumie prosty – gdy udaje nam się wyciszyć i ciało i umysł to trafiamy na pustkę. Jeśli pozbędziemy się panicznego lęku przed pustką, to właśnie wychodzimy poza ramy życia i trafiamy na siłę istnienia – ta siła to właśnie ta miłość, boska miłość. Akceptacja wszystkiego co jest, a także co było i będzie.


Dusza a piąty poziom karmy

Dzięki karmie czwartego poziomu dusza uzyskuje swoją indywidualność – posiada określony zakres potencjałów. Karma piątego poziomu sprawia, że dusza w ogóle istnieje → wyłania się wprost ze Wszechświata.

Dusza nie istnieje bez Boskiej iskry. Jako, że ta iskra jest centrum naszej istoty, jej podstawą (cały Wszechświat też ma swoją iskrę) to właśnie z tego powodu to Źródło często nazywam Rdzeniem. Istnieje więc Rdzeń Wszechświata i istnieje rdzeń każdego z nas, pozornie z osobna. Ostatecznie więc wszystkie dusze są połączane z Rdzeniem/Bogiem poprzez swoje „małe” rdzenie. Dlatego właśnie w ciszy czujemy Boską iskrę zaś w trakcie „dziania się” czujemy charakter/wolę Rdzenia/Boga. Z bardziej technicznej perspektywy patrząc, to na duchowym poziomie karma będzie zarówno potencjałami wyrażającymi się, jak i tymi, które w tej chwili się nie wyrażają. Warto dodać, że często na ludzkim poziomie niewyrażone potencjały objawiają się jako cienie – nasze braki, które pragniemy jakoś wyrazić lub zapełnić. Jednak z tej Wszechświatowej perspektywy ta granica zupełnie znika – nie ma światła i cienia, dobra i zła. Jest istnienie, lub raczej: „JEST”.

Karma piątego poziomu nie jest już karmą uczącą istoty – ona sprawia, że Wszechświat uczy się poprzez istoty. Można powiedzieć, że Bóg podzielił samego siebie na wiele części, aby móc sam siebie doświadczać.

Jesteśmy więc zarówno aktywnymi jak i pasywnymi uczestnikami Wszechświata. Mamy wolną wolę – zaplanowaną i zgodną z prawem istnienia, a więc wolność także w zakresie działania i poddania. Karma piątego poziomu oznacza więc istnienie całego Wszechświata jak i obdarzonych wolną wolą istot.

Do tego nasza wolna wola znakomicie się wyraża na objawionych poziomach dzięki życiu, a więc karmie czwartego poziomu. Życie jako takie jest więc już częścią wyrażoną potencjałów Wszechświata. My zaś poprzez życie wyrażamy potencjały swoich dusz.

Na trzecim poziomie karmy doskonale doświadczamy odmienności życia. Te teoretycznie skrajne, wydające się mało prawdopodobne życiowe scenariusze, występują dzięki tej karmie.

Na drugim poziomie doświadczamy barw życia – a więc wszystkiego, co dzieje się pomiędzy skrajnościami. Czekają nas przygody, ale jest w tym też harmonia.

Na pierwszym potrafimy się cieszyć codziennością. To dosłowne korzystanie z podstawowych darów życia.

Na zerowym poziomie karmy znowu jest cisza – ta sama, która łączy nas z Wszechświatem. Czujemy swobodę, mamy dużo wolności i łatwo możemy decydować czym wypełnimy siebie.

Jeśli więc ktoś stwierdza i czuje, że karma istnieje – to ma rację. Jeśli zaś czujemy, że karma to iluzja, że nie ma takich ograniczeń – też mamy rację. Nasze nastawienie do nas samych, do Wszechświata, do innych istot, może być bardzo różne. Nie można powiedzieć, że łączy nas potrzeba rozwoju. Nie można powiedzieć, że łączy nas potrzeba dobra czy zła. Łączy nas bycie → Jesteśmy.

Jako autor tych artykułów sam stoję przed koniecznością podzielenia się tą wiedzą w sposób subiektywny. Podsumowując więc, chciałem powiedzieć, iż wydaje mi się, że jako ludzkość powoli zbliżamy się do zmiany ważnego paradygmatu. Dotychczas oświeconym było dążenie do odczucia: „Jam jest”. Teraz coraz więcej ludzi ma okazję zrozumieć: „Jesteśmy” – jesteśmy jako Uniwersum, lub jako: „My jesteśmy”.

Poprzednie części:

Karmiczny wpływ na relacje, związki, miłość i duszę – część I

https://jacekczapiewski.com/2017/01/21/karmiczny-wplyw-na-relacje-zwiazki-milosc-i-dusze-czesc-ii/

https://jacekczapiewski.com/2017/01/25/karmiczny-wplyw-na-relacje-zwiazki-milosc-i-dusze-czesc-iii/

https://jacekczapiewski.com/2017/01/28/karmiczny-wplyw-na-relacje-zwiazki-milosc-i-dusze-czesc-iv/

https://jacekczapiewski.com/2017/02/02/karmiczny-wplyw-na-relacje-zwiazki-milosc-i-dusze-czesc-v/

Wersja Audiobook


7 uwag do wpisu “Karmiczny wpływ na relacje, związki, miłość i duszę – część VI

  1. Jacku trochę trudno mi zrozumiec te serię artykułów o karmie.Wydają się oderwane od rzeczywistości – abstrakcyjne. Nie umiem znaleźć odniesienia do mojej osoby, do mojej rzeczywistości, trudno mi tę wiedzę „przenieść” do mojego życia. Jeśli pojawi się jeszcze artykuł integrujący wiedzę teoretyczną z praktyką to spokojnie poczekam 🙂 Jeśli nie to proszę o komentarz wyjaśniający – dziękuję 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. Pierwsze 3 artykuły w temacie były „nieco bliżej życia”, dalej już wiedziałem, że jest coraz bardziej „kosmos”. To jednak stanowi pewną bazę, do której się jeszcze będę odnosić. Z cała pewnością powrócę do tematu karmy nie raz – zarówna i bardziej ziemsko ale też i bardziej kosmicznie.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Nie bardzo rozumiem tego 5 poziomu karmy.
    Dla mnie karma to czas. to skutek naszych działań z przeszłości w teraźniejszości. Z racji tego, że wraz z upływem epok od „wygnania z Raju” minęło sporo tego czasu, to na tą naszą teraźniejszość składa tak ogromna złożoność, tak wielka, że nie ma w niej miejsca na zaistnienie czegoś takiego jak wolna wola. Innymi słowy przetrawiając konsekwencje swej przeszłości tworzymy już gotowe wyobrażenia przyszłości (uaktywniamy potencjały) czyli dowalamy sobie karmy. Nasze wszystkie decyzje są wymuszone przez naszą przeszłość. Jedyną pozorną swobodę posiadamy w intensywności tego jak to będzie się realizować, co jest porównywalne ze swobodą przesuwania kajdan na rękach, plus zawleczka bezpieczeństwa – w każdej sekundzie możemy to przerwać osiągając Oświecenie (lub samobójstwo), tylko jest to tak głęboko ukryte, że nikt nie wie jak to zrobić, albo zapomniał jak, dlatego wiercąc się i kręcąc z kajdanami wyobrażamy sobie, że to nas zbliża do momentu w którym przypominamy sobie jak dokonać Oświecenia (nazywamy to rozwojem lub postępem) i się wyzwolić, czyli wreszcie zauważamy, że nigdy nie było kajdan.
    Zetknięcie się z Absolutem, poczucie tej bezczasowej Jedni naszego Rdzenia jest już zakończeniem procesu karmicznego, zrozumieniem, że nie było kajdan, osiąga się to co Budda. Karma 5 poziomu to już nie karma, to wyjście z tego świata. Nasze ciało biologiczne jest przecież skutkiem przeszłości, na „5 poziomie karmy” nie miałoby dla siebie funkcji ani zastosowania.
    Oczywiście, można zostać na tym świecie, ale jest się wtedy wybitnie ograniczonym bo aby zachować ten 5 poziom trzeba dbać jakoś o przetrwanie ciała, a te próby zachowania ciała ściągają w dół na niższe poziomy. Aby więc nie być ściąganym w dół należy wybrać tylko jedną z bardzo małej ilości ścieżek życiowych, najczęściej robią to Jogini ucząc innych. Reszty opcji raczej nie ma bo ten świat jest polem działania karmy, polem nauki jedynie, po co dosięgać wolności aby się z powrotem ograniczać?

    Dlatego ten 5 poziom to już nie karma wedle mojego pojmowania. Jeżeli jednak jakoś to błędnie rozumiem to proszę o wyjaśnienie.

    p.s.
    Warto jeszcze dodać, że postęp i rozwój osobisty to iluzja, to zagrywka karmiczna. My sobie wyobrażamy, że studiując latami Jogę czy inne techniki samorozwoju zbliżamy się do czegoś. Tymczasem my się tylko wymęczamy bardziej, wykorzystujemy wszystkie możliwości i opcje aż na samym końcu nie zostaje żadna do zrobienia i to uczucie jest bliskie uczuciu beztroski dlatego zawsze objawi nam się jako postęp względem tego co było kiedyś. Jednak wtedy albo sobie uświadamiamy, że nigdy nie było kajdan i od zawsze każdy mógł w każdej chwili się wyzwolić i tego dokonujemy, albo dopada nas Sorat 666 czyli zwątpienie i obojętność, wracamy na najniższy poziom i zaczynamy zabawę od nowa nigdy nie doświadczając bezczasowości Rdzenia w pełni.

    Polubione przez 1 osoba

    • Bądź jak dziecko.Jego decyzje nie są wymuszone przez przeszłość. Przynajmniej zanim dorośli się wtrącą.Oczywiście dziecko również posiada karmę..jednak poobserwuj je- często jest po prostu teraz.Zanim, my jako mądrzy dorośli, wepchniemy go znowu w karmę;) Oczywiście możesz mnie złapać za słówko jako, że nie opisuję ze szczegółami wielowymiarowości tych kilku zdań.
      Taka jest moja wizja na Twoje wątpliwości;)
      Pozdrawiam

      Polubienie

    • Ten ” poziom piąty” to w mistyce chrześcijańskiej zjednoczenie z Bogiem. Kiedy na poważnie zostajesz uczniem Jezusa to On przeprowadza cię w sposób najmożliwiej delikatny ( całkiem bez bólu się nie da). Każdy kto na początku Drogi odkrył, że tak jak opowieść o Adamie i Ewie jest przenośnią literacką opisującą nasze wnętrze tak i Józef( rozum) Maryja(wiara) którzy prowadzą do odkrycia w sobie Dziecka Bożego(Narodziny Jezusa) też są przenośnym opisem naszego, ludzkiego wnętrza. Oczywiście nie wyklucza to historycznego życia Jezusa, Maryi… W Piśmie Swiętym mamy ukrytą nawigację najpewniejszego dojścia do zjednoczenia z Bogiem, Absolutem czy jakkolwiek stwórcę nazwiemy )czyli do wejścia na poziom piąty czy jeszcze inaczej nazywanego wypełnienia się człoeieczeństwa). Są różne drogi,w wielu intuicyjnie szukamy z Boga i dane są nam jakieś pomoce, cząstkowe drogowskazy, ale w Chrystusie jest wszystko co potrzeba i pewność że nie zbłądzimy. Pytanie czemu tak niewielu Chrześcijan przebywa tę drogę? Jeszcze ważniejsze pytanie czy rzeczywiście jest wielu Chrześcijan? Wydaje się, że w Chrześcijaństwo wpisało się wielu religijnych ludzi, którym religijność zakryła Jezusa. Jesteśmy jak biedak, który żebrze siedząc na skrzyni pełnej złota, której to skrzyni nigdy nie otworzył i nie wie, że w niej ma pełne utrzymanienie. Pozdrawiam serdecznie autora tego fajnego bloga i wszystkich dyskutantòw.

      Polubienie

  4. No ja póki co też zatrzymam się na 4. poziomie karmy. Żeby przyswoić 5. poziom to muszę mieć nadwyżkę energii, a póki co słońca brak, a i połączenie z corsupem nie tak łatwo utrzymać 😉
    No nie mniej i tak szacunek dla mnie, że w pewnym sensie jestem zintegrowany z poprzednimi częściami 🙂
    Ale gigantyczny szacunek to mam dla tych, którzy przeszli 3 poziom karmy, a zwłaszcza tych co wyszli z totalnej nieharmoni i przeszli ze ścieżki cierpienia na ścieżkę szczęścia. Patrząc na moje doświadczenia jest to proces rawie niewykonalny – niemal harakirii. Przejście tego procesu otwiera drzwi dalej, pewnie do 4. poziomu karmy. Trzeba w życiu integrować takie skrajności, że to się w pale nie mieści, aczkolwiek żeby z tego wyjść trzeba to jednak w pale pomieścić 😉

    Polubione przez 1 osoba

  5. Ta część jest moją ulubioną, wzruszyła mnie. Dziękuję ci szczególnie za to, że zaznaczyłeś bardzo istotną sprawę – zmiana paradygmatu na „My jesteśmy”. Wiele uwagi poświęca temu pewna cywilizacja pozaziemska, a nawet podają takie fajne ćwiczenia. Mając świadomość twej rozległej wiedzy mniemam, że na pewno o nich wiesz.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz